Lęk to przyjaciel, nie wróg.

Twój lęk to przyjaciel, nie warto więc z nim walczyć. A jeśli jeszcze nim nie jest, to warto popracować nad tym, żeby się nim stał. Nie warto zamykać oczy jak do Ciebie przychodzi. Ale za to bardzo warto mu otworzyć drzwi jak do nich zapuka, zaprosić do środka i wysłuchać. Jak to zrobić i po co? O tym właśnie jest ten wpis.

Pensjonat

Zaczniemy sobie od wiersza wielkiego sufickiego poety, perskiego mistyka, teologa… Rumiego. Być może już go znasz. To dość często przywoływana metafora do pracy z emocjami. A wiersz leci tak:

„Istota ludzka to pensjonat.
Każdego ranka przybywa ktoś nowy.
Radość, przygnębienie, podłość,
chwila przytomności zjawia się
niczym nieoczekiwany gość.
Witaj ich i zabawiaj wszystkich!!!

Nawet gdy jest to smutków tłum,
co nagle twój dom cały
opróżnia z mebli,
mimo to traktuj każdego gościa z szacunkiem.
Być może oczyszcza cię on
dla przeżycia nowej rozkoszy.

Czarna myśl, wstyd, złośliwość,
witaj je na progu ze śmiechem
i zapraszaj do środka.
Odczuwaj wdzięczność, ktokolwiek przybywa,
gdyż każdy został posłany
jako przewodnik spoza tego świata.”

RUMI

Rumi pisze tu o wszystkich emocjach. Ale jak łatwo jest nam gościć radość i miłość, a jak trudno złość, przygnębienie, czy lęk? Chcę tym wpisem pokazać Ci, że naprawdę warto spróbować ten lęk do siebie przytulić, zaprzyjaźnić się z nimi. Bo to jest właśnie sposób na zdrową z nim relację i spokojne, szczęśliwe życie. 

Strach a lęk

I tylko dla jasności nie zajmujemy się teraz strachem – czyli reakcją na realne zagrożenie – np. dużego psa, który właśnie rozpędzony biegnie w Twoim kierunku warcząc i pokazując zęby.

My tutaj rozprawiamy się dziś z lękiem, obawą przed czymś, co nie jest teraz realne, a istnieje jedynie w Twojej wyobraźni. Czyli coś czego się boisz, co może się wydarzyć, ale nie musi. Jak na przykład to, że widownia Cię wyśmieje po wystąpieniu, które masz wygłosić w firmie przed 200 osobami. Albo to, że Twoje dziecko, które ma teraz 2 lata, powie Ci „nienawidzę Cię mamo”, trzaśnie drzwiami i ucieknie z domu jak będzie miało 15 😉 

Najprościej jak się da. 

Zanim przejdę do tego, jak pracować ze swoim lękiem, jeszcze jeden cytat. 

Tym razem z książki dla dzieci, ale jak dla mnie to w nim jest wszystko, co warto pamiętać o relacji z lękiem. Znikodem – główny bohater, rozmawia ze swoim lękiem i gdy lęk mówi: 

„Jako twój Lęk w niczym nie chcę ci przeszkadzać.
Nie na tym polega moje zadanie – powiedział Lęk.
– Pragnę jedynie cię chronić.”

To Znikodem odpowiada, że chyba w końcu rozumie i mówi do niego tak: 

„[…] twoja obecność nie musi mnie ograniczać.
Ty po prostu przychodzisz w różnych niespodziewanych sytuacjach,
ale to ja decyduję, co robić. (…)
Nawet gdy jesteś obok, mogę robić rzeczy,
które w pierwszej chwili wydają się nie do zrobienia.”

„Znikodem i zagadka lęku” Artur Gębka 

Jest taka terapia ACT, czyli terapia akceptacji i zaangażowania. I nie chodzi w niej o to, by lęk wyeliminować, ale wręcz przeciwnie. Warto go zauważyć, zaciekawić się nim, poznać go i pozwolić mu być. Działać pomimo jego obecności w tym kierunku, który jest dla nas ważny. 

Bo taki oswojony, zaprzyjaźniony lęk staje się w naszym odczuciu dużo mniejszy, mniej uciążliwy, mniej upierdliwy, mniej dokuczający, ciszej mówiący, rzadziej się pokazujący. On tam sobie z nami ciągle jest, ale dzięki temu, że dopuszczamy go do głosu, nie musi się już wydzierać i przedzierać przez nasze bariery i blokady. Nie musi starać się już, żebyśmy go zauważyli. 

Ty mu otwierasz, wysłuchujesz, on mówi spokojnie, ale to Ty podejmujesz decyzję co chcesz zrobić z tym, co Ci powiedział. I ot cała tajemnica 🙂 

Po prostu spróbuj.

Nie bardzo chce Ci się w to uwierzyć? Może brzmi to trochę banalnie. A może kojarzy Ci się to z frazesami typu „możesz wszystko”. Ok, wszelkie myśli, jakie teraz przychodzą Ci do głowy są w porządku. Zwykle najprostsze rozwiązania są najlepsze. I jakkolwiek to Ci nie brzmi, chcę Cię namówić, żebyś chociaż spróbował/a zanim odrzucisz takie rozwiązanie. 

I jak zwykle, brzmi prosto, ale proste tak naprawdę nie jest. Bo wymaga od Ciebie ogromu pracy. Lęki to nie są proste sprawy do przepracowania. I lęk lękowi nierówny. Dlatego jak zwykle w pracy nad sobą wymagać to od Ciebie będzie pokładów cierpliwości i wytrwałości. Ale wierzę, że nawet jedna rozmowa z Twoim lękiem to będzie spory krok ku Waszej przyjaźni i ulga dla Was obu. 

A jakieś ćwiczenie masz?

Nawet niejedno 😉 Poniżej kilka sposobów na to, jak samodzielnie możesz zbliżyć się do swojego lęku, zrozumieć go i zacząć go oswajać. Samodzielnie – bo oczywiście jeśli nie czujesz się na siłach, zawsze możesz popracować z terapeutą, coachem (nie w każdym przypadku), czy grupą wsparcia. Ale to moje propozycje dla Ciebie, co możesz spróbować zrobić tu i teraz. Bądź przy tym wyjątkowo uważny/a na siebie i swoje potrzeby.

Żeby z lęku wroga zrobić przyjaciela, możesz na przykład:
  1. Zacząć zauważać momenty, w których lęk do Ciebie przychodzi i zatrzymywać się na chwilę, żeby go wysłuchać. (Często taki moment może zasugerować Ci Twoje ciało, jakimś napięciem, dyskomfortem. Dobrze jest je słuchać i obserwować.)
  2. Nadać imię swojemu lękowi. Może to sprawi, że łatwiej będzie Ci z nim rozmawiać. Idąc dalej, możesz wyobrazić sobie, że siedzi naprzeciwko Ciebie. Zobacz jak wygląda, jakie ma cechy szczególne, w co jest ubrany, etc. 
  3. Narysować swój lęk. I wymówka typu nie umiem rysować tutaj nie zadziała, bo nikt tego rysunku widzieć nie musi poza Tobą 😉 
  4. Wypisać na kartce wszystkie lęki i obawy, które teraz Ci towarzyszą. Do każdej obawy, czy lęku dopisz rzeczy, których naprawdę boisz się w związku z Twoją obawą. To takie trochę grzebanie, co tam się kryje pod spodem. Czego tak naprawdę się obawiam. Np. Jeśli boisz się, że nie podołasz jako rodzic. Czego obawiasz się w tym naprawdę? Może oceny innych? A może tego, że zawiedziesz siebie? 
  5. Medytować 😉 Na końcu wpisu znajdziesz linki do medytacji pomocnych przy pracy z lękiem. 
  6. Poruszać się. No wiadomo, że ruch to zdrowie i generalnie dobrze na nas wpływa. Dobrze wpływa też na lęki, bo obniża napięcie w ciele.
  7. Porozmawiać o nim z kimś zaufanym. I nie musi być to terapeuta. Ważne, żebyś nie tłumił lęków w sobie. Jeśli trudno jest Ci rozmawiać bezpośrednio ze swoimi lękami, spróbuj porozmawiać o nich z kimś bliskim, kto Cię zrozumie i nie będzie oceniał. 
  8. Ach no i oczywiście niezastąpiona praktyka wdzięczności 🧡 To jest w ogóle mocne narzędzie. Długofalowo potrafi zrobić duuużo dobrego, jeśli tylko regularnie dziękujesz za to, co masz i faktycznie odczuwasz wdzięczność.

    Możesz np. codziennie spisywać 3 rzeczy, które poszły Ci tego dnia dobrze, za które jesteś wdzięczny/a, czy takie, które były po prostu fajne.
    Albo napisać list do osoby, która wpłynęła pozytywnie na Twoje życie i potem odczytać go jej na głos.
    Możesz też taki list napisać do siebie i po jakimś czasie przeczytać go sobie, zwłaszcza wtedy, gdy będziesz czuł/a się przytłoczony/a, albo będziesz mieć po prostu słabszy dzień. 

Może narazie wystarczy tych punktów 😉 Jeśli spróbujesz choćby jednego to już będzie coś!

Do posłuchania, czyli medytacje

W pandemii nagrałam serię medytacji na lęki. 

Znajdziesz je w podcastach, albo na YouTube

Jest tam nagranie z ćwiczeniem, które może być pomocne przy ataku paniki. Stety-niestety to najczęściej odsłuchiwana medytacja na moim kanale…

Ja Cię wcale do niej najbardziej nie zachęcam. Inne medytacje z tej serii są tak naprawdę do codziennej pracy z lękami. Ktoś kiedyś skomentował, że nie da się medytować podczas ataku paniki. Ja myślę, że da się być uważnym, być tu i teraz podczas ataku i to jest tak naprawdę sedno pracy z nim. To nagranie warto przesłuchać, żeby wiedzieć, jak się zachować, gdy jednak atak paniki postanowi do Ciebie przyjść. 

Czy przyjdzie? Nie wiadomo. To, że odczuwasz lęk nie oznacza, że musisz doświadczyć ataku paniki. 

Czy będę wiedzieć, że to atak?

Nie wiem. Ja nie wiedziałam, dopóki się nie przebadałam i wyszło, że nic mi nie jest. A na SORze dowiedziałam się, że „to tylko stresik”. To było dawno temu. Nie wiedziałam wtedy o atakach paniki zbyt wiele. A jak się dowiadywałam coraz więcej, to przerażenie rosło. Pracowałam z nimi miesiąc. Odpuściły. Teraz myślę, że to całkiem dobry wynik. Gdy jakiś czas temu bardzo nieoczekiwana wiadomość (zła oczywiście) nałożyła się z praktyką RAIN podczas kursu, który odbywałam, atak powrócił. Po ponad dwóch latach. Ale dzięki temu, że wiedziałam, że to on i umiałam sobie z nim poradzić, uciekł po 5 minutach. A nie po pół godzinie, czy godzinie. 

Dlatego warto wiedzieć, co możesz zrobić, jak przyjdzie. Oby jednak nie przyszedł 🙂 Choć jak już przyjdzie to pamiętaj o tym, że Ty pensjonat, a on gość. Coś Ci chce powiedzieć. Po coś przyszedł. 

Jak pojawia się atak paniki to już jest taki moment, kiedy ten nasz lęk urósł. Już jest bardzo duży i silny. I dlatego potrafi nas tak sparaliżować. Te ćwiczenia, które wymieniłam wyżej są po to, żebyś nie doprowadził/a do takiej sytuacji, że lęk Cię przerośnie. One mają za zadanie utrzymywać lęk w takich rozmiarach, żeby był dla Ciebie wspierający, a nie obezwładniający. 

W serii znajdziesz też medytację na radzenie sobie z lękiem

Na pożegnanie obsesyjnych myśli

I dwie szybkie relaksacje na napięcia w ciele

Tutaj link do całej serii

Długo zbierałam się do napisania tego wpisu. Nie wiem, dlaczego zwlekałam. Teraz już jest tak zwany czas najwyższy, żeby to zrobić. Lęk zawsze nam towarzyszył i będzie towarzyszył. Przykre, że w ostatnich latach tylko przybywa nam sytuacji, które powodują jego wzrost, wzmocnienie… Mam nadzieję, że ten wpis choć w mikro stopniu pomoże Ci być z Twoimi lękami za pan brat.

Przytulam. 🧡

Dołącz do wspólnej podróży
i pobierz prezent - 5 minutową medytację na telefon!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *